W żółtym jest mi jednak do twarzy
Recenzja kurtki Jack Wolfskin – The Cook Parka Burly Yellow
W żółtym jest mi jednak do twarzy – recenzja kurtki Jack Wolfskin – The Cook Parka Burly YellowW żółtym jest mi jednak do twarzy – recenzja kurtki Jack Wolfskin – The Cook Parka Burly YellowNigdy bym nie przypuszczała, że żółty to mój kolor, że w żółtym może być mi do twarzy i że będę mieć żółte ubranie. Ale to żółty właśnie miał zagościć na dłużej w moim życiu i miało go być więcej, niż bym się tego mogła spodziewać. I okazał się być nie tylko twarzowym kolorem, ale również praktycznym.
Zaczęło się od tego, że miałam jechać w Himalaje. Nie na żaden tam trekking, ale robić fotoreportaż. I to nie byle gdzie – pod Everestem, w Base Campie, na wysokości 5364 m n.p.m. I potrzebowałam się na tę okoliczność odpowiednio przygotować! Nie wiedziałam dokładnie, co mnie tam czeka, wiedziałam jednak, że będzie zimno, a nawet bardzo, a ja na takie warunki ubrań nie miałam. I tu z pomocą przyszedł Horyzont. Został partnerem mojej wyprawy i zaproponował od stóp do głów ubrać mnie w Jacka Wolfskina. Ale to jedna rzecz była tutaj kluczowa – gruba puchowa kurtka w kolorze żółtym (kurtka The Cook Parka Burly Yellow).
Do rzeczy. Kurtka się sprawdziła! Sprawdziła się w stu procentach, ponieważ spełniła swoje podstawowe zadanie – nie dała mi marznąć. Nie zawsze ją nosiłam, nie zawsze była taka potrzeba. Dopiero w nocy w Base Campie temperatura spadała do około -15 stopni. Wtedy kurtkę nosiłam już cały czas, nawet siedziałam w niej w mesie i nie zdejmowałam jej do kolacji.
Nie dość, że zapewniała ciepło, i to dosłownie z chwilą włożenia, to jeszcze chroniła od wiatru i deszczu, a właściwie nie deszczu, tylko śniegu. Bo kurtka jest zrobiona ze specjalnego wiatro i wodoszczelnego materiału o dumnie brzmiącej nazwie – Stormlock. I żeby tego było mało, to jeszcze się człowiek w tej ilości puchu wcale tak bardzo nie poci, bo ta cała konstrukcja jest jeszcze oddychalna. Nawet przy ruchu wszystko jest w normie. A ruch w kurtce był łatwy, bo kurtka jest obszerna i zapewnia swobodę. I można pod nią wiele warstw zmieścić, a nawet inną, choć znacznie mniejszą, kurtkę puchową.
Kolejną ogromną zaletą mojej żółtej kurtki puchowej są jej kieszenie. Kieszeni jest w niej co nie miara. Wewnątrz, na zewnątrz i nawet w mało spodziewanych miejscach. I dzięki temu mogłam ukrywać cenne rzeczy bliskie mojemu sercu dosłownie blisko mojego serca, i wiedziałam, że są tam w 100% bezpieczne.
Dalej wymienię elastyczne ściągacze przy rękawach, rzepy ściągające rękawy i fartuch śnieżny, które bardzo dobrze chroniły moje ciało przed podmuchami wiatru. A do tego jeszcze bardzo praktyczne okazało się wzmocnienie materiał z tyłu kurtki, dzięki czemu mogłam swobodnie siadać na lodowcu, czy to żeby zrobić zdjęcie, czy też po prostu odpocząć. I duży kaptur kurtki to też jej zaleta.
Jednak zbyt pięknie by było, gdyby żadnych mankamentów nie było.
Zastrzeżenia mam dwa dokładnie, choć innym może to wcale tak nie przeszkadzać. Jest to jednak kurtka męska. I mimo, że rozmiar nie był zły, bo jak wspomniałam, pod spodem mieściło się wiele innych warstw odzieży i miałam dużą swobodę ruchów, to jednak na przykład kieszenie były przez to dla mnie zbyt nisko. Ja nie mam tak długich rąk jak mężczyźni i w pierwszym odruchu sięgałam wyżej, a potem sobie przypominałam, że jednak tutaj kieszeni nie znajdę. Oczywiście człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja, więc i ja szybko się nauczyłam, gdzie szukać mam tych kieszeni.
I jeszcze jeden mankament bym wymieniła, a mianowicie to obszycie kołnierza ze sztucznego futra, które dla mnie było po prostu za duże i które mokło przez często i gęsto padający w bazie śnieg. Ale nie ma co narzekać, wystarczy odpiąć, więc ostatecznie to żaden mankament.
Okazało się więc, że nie tylko kolor mi odpowiada, ale że żółtego w bazie było znacznie więcej niż tylko na mojej kurtce i na mnie. Pod Everestem, w Base Campie, praktycznie każdy jeden namiot jest żółty. Bo nie tylko ładnie to wygląda, ale jest też praktyczne, bo w środku dzięki temu jest jasno i ciepło. Wpasowałam się zatem w otoczenie. Wpasowałam się idealnie i było mi ciepło.